„Jest rok 1982, dopiero co wprowadzono stan wojenny, archeolodzy, esbecy i wojskowi próbują w Lubiążu, w wielkim klasztorze znajdującym się pod Wrocławiem, czegoś szukać. Szukają prawdopodobnie skarbów, a natrafiają na porozrzucane w upiornym nieładzie kości. Zaczynają się zastanawiać kim są ludzie, którzy zostali tam pochowani. Jeden z esbeków podrzuca trop, że mogą być to kości więźniów przywiezionych do Lubiąża podczas II wojny światowej z obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Idę tym tropem i prowadzę śledztwo sprawdzając czy rzeczywiście doszło w Lubiążu do zbrodni” – powiedział w rozmowie z Anną Czytowską Tomasz Bonek, reportażysta, autor książki „Komando śmierci. Ostatnia tajemnica KL Gross-Rosen i Kloster Leubus” (Wydawnictwo Znak).
Autor książki od wielu lat bada tajemnice wojenne Dolnego Śląska, niemieckiego obozu Gross-Rosen oraz jego filii.
„Kiedy uświadomimy sobie, że obóz KL Gross-Rosen w ogóle funkcjonował na terenie dzisiejszej Polski i Czech, ludzie robią wielkie oczy. Zazwyczaj jeżeli mówimy o obozach koncentracyjnych, myślimy o Auschwitz, Dachau, Majdanku. Obóz Gross-Rosen przez lata był zapomniany, muzeum powstało dopiero w latach 80-tych XX wieku i to tylko dzięki staraniom więźniów, którzy przetrwali to „kamienne piekło”, jak sami mówili o obozie. Trzeba mieć świadomość, że powstało ponad 120 filii Gross-Rosen porozrzucanych po dzisiejszym Dolnym Śląsku. W wielu tych miejscach nie ma po nich śladu, tam, gdzie były obozowe baraki do dziś mieszkają ludzie. We Wrocławiu deweloperzy budują osiedla, znikają tablice, które były postawione w latach 70-tych czy 80-tych” – mówił Tomasz Bonek.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.