Przedwojenny kompozytor Jan Karol Fyda ponad 80 lat czekał na ponowne odkrycie. Udało się to dzięki Justynie Zawiślan, która przypadkiem, zbierając próbki wody do pracy magisterskiej, trafiła do domu spadkobierców twórcy. Jan i Aleksander Fyda pokazali Pani Justynie pamiątki po dziadku, w tym partytury i rękopisy. Wśród kompozycji Jana Karola Fydy są między innymi polonez „Zaślubiny Polski z Bałtykiem”, „Marie Klange Walz” czy marsz żałobny z okazji śmierci Józefa Piłsudskiego. W trakcie wojny kompozytor trafił do niemieckich obozów koncentracyjnych, najpierw Auschwitz, potem Sachsenhausen, gdzie zginął w 1944 roku.

„Te nuty przeleżały 80 lat na stychu, nietknięte przez nikogo” – mówi Jan Fyda.

Jan Karol Fyda walczył na czterech frontach I wojny światowej, potem w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, brał udział w zaślubinach Polski z morzem.

„W austriackim szpitalu dla rekonwalescentów zorganizował orkiestrę, w warunkach wojennych cały czas tworzył. Z armią gen. Józefa Hallera przeszedł wojenny szlak, z okazji zaślubin Polski z morzem skomponował poloneza. Dziadek był zamknięty w świecie muzyki, w wieku 20 lat już prowadził własna orkiestrę. Całe jego życie to muzyka, skoro komponował nawet w warunkach frontowych. W okresie międzywojennym powstało najwięcej jego utworów. W czasie II wojny światowej w budynku gminnym znaleziono broń, w wyniku tego dziadka aresztowano i trafił do Auschwitz, gdzie grał w orkiestrze obozowej. W Sachsenhausen, dokąd później trafił, był kapelmistrzem albo zastępcą kapelmistrza. Wszędzie towarzyszyła mu muzyka. Muzyka wielokrotnie ratowała mu życie, ale z jej powodu zginął. Podczas nalotu alianckiego zginął, bo pozostał w jadalni zamiast się chować do schronu. Coś jeszcze zapisywał, komponował. Zginął od bomby alianckiej” – mówił w poranku Siódma9 Jan Fyda.

15 kwietniu w Wilanowie odbędzie się koncert z kompozycjami Jana Karola Fydy.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.