„Nie chcemy nikogo straszyć, chcemy raczej pokazać na co zwrócić uwagę, żeby wypocząć bezpiecznie i wrócić do domu z całą rodziną. Spora część winy w historiach, które opisujemy spoczywa na pilotach wycieczek, rezydentach, biurach podróży i służbach dyplomatycznych. Okazuje się, że w wakacje, kiedy najwięcej Polaków wyjeżdża za granicę, nasi dyplomaci też biorą urlop i nie można od nich uzyskać pomocy. Wyjeżdżając na wakacje pamiętajmy aby sprawdzić gdzie jest najbliższy szpital, zadbajmy o ubezpieczenie, żebyśmy nie musieli z własnego portfela pokrywać zazwyczaj bardzo wysokich kosztów leczenia” – powiedziała w rozmowie z Anną Czytowską Magda Mieśnik, współautorka książki „Śmierć all-inclusive. Jak Polacy umierają na wakacjach” (Wydawnictwo Znak).
Jedna z historii opisanych w książce dotyczy warunków leczenia po wypadku w miejscu, do którego udajemy się na urlop. A te nie zawsze gwarantują udzielenie skutecznej pomocy.
„Cztery młode osoby wyjechały na wakacje na Madagaskar. Przed wyjazdem w biurze podróży padło pytanie o szersze ubezpieczenie. Jak pewnie większość z nas doszli do wniosku, że nie ma takiej potrzeby, po co wydawać więcej pieniędzy. Na miejscu okazało się, że to był błąd. Wieczorem na plaży chcieli sobie zrobić zdjęcie w malowniczym miejscu na drewnianej huśtawce. Gdy usiedli, konstrukcja się zawaliła, uderzyła jedną z kobiet w głowę. Doznała poważnych obrażeń, trafiła do szpitala. Zbieg różnych okoliczności, m.in. brak większego ubezpieczenia czy rezydent niemówiący w lokalnym języku sprawiły, że kobieta nie wróciła już do Polski” – powiedziała autorka książki.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
#MagdaMieśnik #ŚmierćAllInclusive #Poranek #Siódma9
fot. Anna Czytowska