„Symbol strażniczki jako całego kobiecego zła III Rzeszy jest nieco skłamany. Wystarczy zagłębić się w źródła, porozmawiać ze świadkami, poczytać trochę literatury niemieckojęzycznej i okaże się, że jest 3 miliony kobiet czynnie zaangażowanych w Zagładę, ze wszystkich profesji. W książce pokazuję to przekrojowo” – powiedział w poranku Siódma9 Marek Łuszczyna, reporter, autor książki „Złe. Kobiety w służbie III Rzeszy” (Wydawnictwo Znak.

Kobiety zaangażowane w machinę zbrodni niemieckiej w czasie II wojny światowej po 1945 roku były skazywane na szokująco niskie wyroki, albo nie sądzono ich wcale.

„Szefowa Lebensbornu odpowiedzialna za grabież milionów dzieci, w tym polskich, została przez Amerykanów, z braku dowodów, uniewinniona w ostatnim procesie norymberskim. Dla Amerykanów najgorsi byli Goring czy Ribbentrop, a taki Lebensborn zostawiono Niemcom. Niemy do lat 80-tych sami siebie sądzili, bo nazistowski wymiar sprawiedliwości niemal w całości był nieweryfikowany, bo nie wykształcono by sędziów w tak krótkim czasie. Dopiero ich wnuki zobaczyły czym był nazizm, mamy do czynienia z autentyczna niemiecka ekspiacją i z tego dystansu wzięciem się za sądzenie tych, których jeszcze można sądzić. Jak się temu przyjrzeć z najbliższej odległości widać, że Niemcy chcą już mieć hitleryzm za sobą. Każdy taki proces wzbudza zainteresowanie w świecie. Nie bez powodu, wzbudza zainteresowanie dlatego, że jest dziedzictwem narodu niemieckiego, które demokratyczne Niemcy niby chętnie dźwigają. Nie tak chętnie, jak się okazuje” – powiedział autor książki.

Co kobiety III Rzeszy mówiły podczas procesów? Co się z nimi działo po wojnie? Jaka była rola i odpowiedzialność żon niemieckich oficerów za zbrodnie mężów? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.